Mam do Was dość ważne pytanie pod rozdziałem, zajrzyjcie :>
Siedziałam najspokojniej w świecie zawinięta w kocyk i słuchałam sobie Ciężkich Puszek, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Założyłam szybko jakąś bluzę i pobiegłam zobaczyć kto to. Po chwili otworzyłam drzwi.
-Cześć, brat.- spojrzałam niepewnie na Justina, który właśnie wrócił od ojca.
Siedziałam najspokojniej w świecie zawinięta w kocyk i słuchałam sobie Ciężkich Puszek, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Założyłam szybko jakąś bluzę i pobiegłam zobaczyć kto to. Po chwili otworzyłam drzwi.
-Cześć, brat.- spojrzałam niepewnie na Justina, który właśnie wrócił od ojca.
-Cześć, Blanka.- powiedział sucho, ale mnie przytulił. Patrzyłam jak zdejmuje buty i otrzepuje kurtkę z kropelek deszczu.
-Jest mama?
-Nie.- pokręciłam głową.
-Kiedy będzie?
-Wieczorem.- odparłam. Chłopak pokiwał głową i przeszedłszy dwa kroki po przedpokoju zamknął się za swoimi drzwiami. Jest na mnie zły. Nie ma co się dziwić, sama jestem trochę na siebie zła. Mogłam coś powiedzieć, przeprosić, spróbować rozwiązać to wszystko delikatniej, ale jak zwykle zadziałałam pod wpływem emocji. A tata nawet nie zadzwonił, nawet nie napisał sms'a. Nic, jak zawsze.
***
Jakieś piętnaście minut temu zaczęła się druga lekcja a ja dopiero teraz weszłam do szkoły. Szybko pobiegłam do szafki i zdjęłam moją kurtkę, obok niej mam klasę, więc nie ma problemu.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnien...- przerwałam, gdy zobaczyłam, że to nie moja klasa.
-O kurde, przepraszam!- zająknęłam się i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Cholera jasna, gdzie ja mam lekcje? Weszłam do klasy obok, to też nie ta. Zaczęłam chodzić po losowych salach, trafiłam dopiero za piątym razem (mamy chyba z dwanaście klas w sensie zbiorów osób, więc miałam gdzie szukać) Wlazłam w połowie lekcji, nauczycielka wpisała mi nieobecność, ale kazała mi pisać kartkówkę. Kłóciłabym się, ale na prawdę nie miałam już na to ochoty, więc po prostu dałam wpisać sobie tę szmatę, jedna jedynka nie zaniży mi oceny z całego semestru, który już niebawem się skończy.
-Czemu się spóźniłaś?- zapytała Paula gdy zaczęła się przerwa. Ruszyłyśmy korytarzem by poszukać sobie miejsca przesiedzenie czasu, w którym powinnyśmy odpocząć od siedzenia. Logiczne. Przeciskając się między ludźmi zdołałam dostrzec Kamilę, która siedziała w kącie między szafkami i chowała twarz w dłoniach. Zdziwiona, lekko skinęłam głową i pytająco spojrzałam na Paulę, która też nie wiedziała o co chodzi, ale złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę dziewczyny.
-Moldko, co się stało?- zagadnęła koleżankę i delikatnie tyknęła ją w rękę.
-Co?- podniosła na nas wzrok, jakby ocknęła się z zamyślenia.
-Nic się nie stało.- dodała po chwili ogarnięcia się w sytuacji i posłała nam przyjazny uśmiech, ale zdradziły ją zaczerwienione oczy i nadmiar korektora pod oczami. Moja przyjaciółka już miała coś mówić, ale podeszła do nas Przewodnicząca samorządu.
-Paula, czemu cię nie ma? Mamy zebranie!- szturchnęła ją w ramię i gestem nakazała za sobą iść. Dziewczyna popatrzyła się na mnie przepraszająco i szybko mruknęła mi do ucha
-Pogadaj z nią, nie bój się, nie zje cię.- i pobiegła za Przewodniczącą (szczerze mówiąc, nie pamiętam jak ma na imię, ale nie ważne) Zostałam sam na sam z Kamilą. Przełknęłam nerwowo ślinę i spojrzałam na dziewczynę. Wyglądała na naprawdę smutną, to do niej nie pasuje.
-Ym... Słuchaj, może powiesz mi co się stało, co? Widzę, że jesteś smutna i, że płakałaś. I ten, noo... Naczy ja nie powiem nikomu jeśli mi się zwierzysz, to ten... logiczne, prawda? Naczy, nie chcę ci się narzucać, jeśli nie chcesz o nie mów. Ale możesz mi powiedzieć, na prawdę nie mam komu powtórzyć...- dukałam zdanie po zdaniu co jakiś czas zerkając na dziewczynę, która w pewnym momencie zaczęła się słabo uśmiechać. Śmieje się ze mnie? Nie chcę wyjść na idiotkę, urazić jej uczuć czy coś.
-Nie stresuj się tak.- uśmiechnęła się i pogładziła mnie po dłoni. Przeszedł mnie dreszcz wywołany absurdalnym stresem. Nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka.
-Powiesz mi?- popatrzyłam się na dziewczynę spod białej grzywki.
-Zostawiła mnie dziewczyna.- nagle posmutniała jeszcze bardziej, oczy zaszkliły się, ale zniwelowała to kilkoma szybkimi mrugnięciami i krzywym uśmiechem. Zasłoniłam usta rękami i nie wiedziałam co powiedzieć. Kamila zaśmiała się ironicznie widząc moją reakcję, na szczęście przyszedł jej przyjaciel, Mateusz, który mnie uratował.
-Co jest, dziewczyny? Cześć, Blanka.- uśmiechnął się do nas i usiadł obok Kamci. Zaskoczył mnie tym, że wie jak mam na imię. Może i chodzimy do jednej klasy, jednakże nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy jakoś dłużej.
-Coś nie tak?- popatrzył się badawczo na swoją przyjaciółkę, która zrobiła minę "na-serio-jeszcze-pytasz?" a on od razu zrozumiał. Chciałabym mieć takiego przyjaciela, chodzi mi o chłopaka/ Paula jest przy mnie zawsze i kocham ją po przyjacielsku najbardziej na świecie, ale fajnie by było poznać "męskie zdanie" na dany temat.
-Dziewczyny, nie smućcie się.- popatrzył ni to na mnie, ni to na Kamilę. Przecież ja się nie smucę.
-Powiedziałaś Blance?- zwrócił się do dziewczyny. Pokiwała głową.
Zapadło milczenie. Było ciężkie, ale nie nieznośne. Korzystając z okazji postanowiłam zaspokoić moją ciekawość i przyjrzałam się Kamili. Dziewczyna była bardzo zadbana, miała ładny, leciutki makijaż ciemnych, teraz nieco zmęczonych oczu, ładnie wyregulowane, również ciemne brwi i równą cerę. Cienkie, ale kształtne usta delikatnie pomalowała jaśniutką szminką, która pasowała do jej paznokci. Teraz zwróciłam wzrok na Mateusza. Miał włosy opadające na twarz w kolorze ciemnego blondu, takie jak ma Paula. Jego zielone oczy, na które zwracasz uwagę jako pierwsze okalają jasne rzęsy. Ciszę przerwał dzwonek, który rozpoczął kolejną lekcję i zepsuł dobry humor wielu uczniów w tej szkole.
***
-Więc dokąd zaciągniesz mnie najpierw?- roześmiałam się i popatrzyłam na skupioną Paulę. Ona tak bardzo kocha zakupy, że mnie to momentami przeraża. Ma mapę galerii w głowie i zna każdy jeden, nawet najmniejszy zakamarek sklepów z ciuchami i butami. To nie tak, że jest jedną z lasek, które mają większe tipsy niż IQ, po prostu lubi grzebać się w sklepach ze szmatami.
-Boże, zobacz, idealna dla ciebie!- w odpowiedzi zostałam pociągnięta przed wystawę sklepu. Przyjaciółka wskazała jakąś bluzkę palcem.
-Nie.- pokręciłam głową. Raczej noszę rzeczy w kolorze czerni, ewentualnie szarego (nie wliczam w to koszuli) a ta koszulka była biała. Nie lubię białych rzeczy bo kojarzą mi się z zajęciami wychowania fizycznego.
-Oj, zobaczmy chociaż.- Paula pociągnęła mnie za sobą do środka. Po chwili odnalazła szukaną rzecz i razem z wieszakiem przyłożyła ją do mnie.
-Tak samo szpetna jak w witrynie.- skwitowałam, ekspedientka zmierzyła mnie dziwnym wzrokiem, ale jakoś niespecjalnie mnie to obchodzi.
-Nie znasz sięęęę.- jęknęła z dezaprobatą i zaczęła przegrzebywać wieszak opatrzony pokaźnym napisem "SALE"
-Jak ci tam na tych zajęciach, tak w ogóle?- zapytała i przeszła do kolejnej półki. Ja zostałam w miejscu bo wypatrzyłam fajną, ciemnoszarą bluzkę.
-Na tych w MDK'u?- odpowiedziała mi energicznym kiwnięciem głowy.
-Nie wiem, to były tylko jedne zajęcia. Ogólnie wszyscy są sympatyczni, ale trochę zbyt... natarczywi? I wiesz, są niewidomi, więc chcą mnie "zobaczyć" dotykając mojej twarzy. Niespecjalnie mi to pasuje i pewnie wyszłam na nienormalną albo coś...- boję się iść dzisiaj na te cholerne zajęcia. Przecież oni mnie wyśmieją, uciekłam jak ostatnia wariatka. Mam nadzieję, że Ed nic nikomu nie powiedział...
-Nie stlesuj się. Mówisz, że są seldeczni, więc laczej nie będzie żadnych niemiłych sytuacji.- uśmiechnęła się uspokajająco i pokazała mi jakiś sweterek, skinieniem pokazałam jej, by go wzięła.
-To były jedne zajęcia, widziałam ich raz!- fuknęłam. Nienawidzę gdy ona mnie pociesza tak całkiem bez sensu. Temat na chwilę się urwał bo Paula stwierdziła, że mamy dość szmat i, że idziemy do przebieralni. Tam trochę marudziła, że jest gruba chociaż ma super figurę i w sumie ja kupiłam sobie tylko znaleziony przez nią sweterek, a ona wzięła szalik i jakąś kieckę. Zapłaciłyśmy (za hajs ze świąt baluj) i zadowolone ruszyłyśmy dalej.
-A podoba ci się ktoś z tych zajęć?- uśmiechnęła się i zabawnie poruszyła brwiami.
-Widziałam tych ludzi raz!- obruszyłam się.
-Nie próbuj mnie swatać ze wszystkimi na siłę.- dodałam zirytowana.
-Nie chciałabyś mieć się do kogo przytulić?- zrobiła zdziwioną minę.
-Chciałabym. Ale chciałabym najpierw zrozumieć siebie, dopiero potem bawić się w poznawanie innych osób.
-Jesteś tak nie-lomantyczna.- jęknęła z dezaprobatą i skierowała nas do kolejnego sklepu.
***
Wlazłam po schodkach Domu Kultury dzierżąc moją nową zdobycz- starą gitarę Justina. Dał mi ją bo nie jest mu już potrzebna (ma nową) a tą nawet specjalnie nastroił i zmienił struny. Zbliżyłam się do sali na końcu korytarza. Dobra. Już raz to przeżyłam, więc teraz też dam radę. To tylko lekcja muzyki, tak? Tak. Otworzyłam drzwi. Byłam trochę wcześniej, więc nie wszyscy jeszcze przyszli.
-Dzień dobry. Cześć.- przywitałam się i zbladłam, jeśli to możliwe.
-Cześć Blanka, chodź do nas!- nauczyciel uśmiechnął się przyjaźnie i gestem zachęcił bym podeszła. Popatrzyłam na twarze zwróconych ku mnie osób i starałam się przypomnieć sobie jak mają na imię. Od razu poznałam Oliwkę, która tak bardzo mnie ostatnio speszyła. Była tu też Alicja, która poklepała miejsce obok siebie i ciemnowłosego chłopaka. Obok Alicji siedział także jej chłopak, ale nie pamiętam jak ma na imię.
-Cześć. Blanka, tak?- zapytała gdy zajęłam miejsce obok niej.
-Tak. A ty Alicja?- bądź sympatyczna Blanka, bądź sympatyczna. To będzie moja dzisiejsza mantra.
-Janek.- chłopak z ciemnymi okularami odwrócił się w naszą stronę i uśmiechnął się szczerze.
-Masz bardzo delikatną barwę głosu.- dodał po chwili. Umarłam trochę, ale spokojnie, nie mam czym się przejmować. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem czy to dobrze. Posiedziałam chwilę cicho, odpowiadałam tylko na zadawane mi co jakiś czas pytania. W końcu wszyscy się zebrali i Ed zabrał głos.
-Dziś tak oficjalnie zaczniemy drugie półrocze naszej nauki. Do naszej grupki osób dołączył kolejny diamencik, czyli Blanka, dla tych, których nie było z nami przed Świętami.- tu popatrzył na (jak miałam się z czasem zorientować) Harry'ego i Gabrysię. Zaczerpnął powietrza i kontynuował:
-Dziś zaczniemy też przygotowywać się do konkursu, który jest co lato. I nie, Wiktoria, nie zamienię wam par.- zgromił wzrokiem dziewczynę Janka.
-Dlaczego?!- wykrzyknęła zasmucona.
-Bo z Oliwią jesteście dobrze zgrane, z Jankiem będziecie musieli się dotrzeć, nie mamy na to czasu.
-Proszę mi uwierzyć, że z Wiktorią już się zgraliśmy i dotarliśmy.- wtrącił Jasiek, przez kółko przeszedł stłumiony chichot, o dziwo Ed nie zdenerwował się, ale posłał mu pobłażliwy uśmiech.
-Nie obchodzą mnie wasze sprawy łóżkowe, bawcie się dobrze. Chodzi mi o to, byście dobrze wypadli na konkursie. Za to mam do ciebie prośbę, Janku.
-Przyszła koza do woza.- Jasiek szepnął mi to do ucha tak, że usłyszałam tylko ja i zachichotałam.
-Jako, że ty i Gabrysia jesteście niewidomi miałem was ze sobą. Teraz, gdy jest z nami Blanka myślę, że dacie sobie radę we dwoje. Bez obrazy Gabi, ale Janek gra dłużej od ciebie i wiesz...
-Jasne, nie ma problemu- zaśmiała się dziewczyna.
-Myślę, że to będzie dobry plan. Ty dobrze grasz na gitarze, a Blanka jest spokojną i zdystansowaną osobą, więc utrzyma cię w ryzach. Chcesz być z nią w parze? A ty Blanko, chcesz grać z Jankiem?- zaimponował mi tym, że traktował nas na równi ze sobą, nie każdy nauczyciel tak robi. W sumie nie ma między nami aż tak strasznej różnicy wiekowej.
-Jak dla mnie nie ma problemu.- wzruszyłam ramionami. Szczerze powiedziawszy wolałabym, by z początku pomagał mi Ed, ale nie chcę nic wymyślać.Janek popatrzył pytająco na Wiktorię, ta niemal niezauważalnie zmierzyła mnie wzrokiem i z uśmiechem skinęła głową. Ufają sobie, to kochane.
-Jasne, dla mnie też nie ma problemu.- rozpromienił się.
-No więc świetnie! Usiądźcie parami i trochę się rozegrajcie, skoczę do informacji po broszurki bo oczywiście nie wziąłem.- rudowłosy mężczyzna klasnął w dłonie i energicznym krokiem wyszedł z sali. Zrobił się gwar, ale po chwili wszyscy siedzieli parami. Ja z Jankiem, Oliwia z Wiktorią, Niall z Liamem, Ala z Harrym (ciekawe czemu nie jest z Liamem, skoro ten jest jej chłopakiem) a Gabrysia usiadła obok krzesła Ed'a.
-Znasz chwyty?- z zamyślenia wyrwał mnie Jasiek.
-Chyba tak, mój brat gra na gitarze i miałam okazję go obserwować.- uśmiechnęłam się, ale zaraz przypomniało mi się, że on tego nie widzi i nieco się speszyłam.
-No to pokaż mi. Mów dźwięki spróbuj je zagrać.-wykonałam polecenie, poprawił mnie z trzy razy. Cwaniaczek, jak dobrze słyszy. Reszta próby minęła nam na kłóceniu się o piosenki, które zagra każda z par, na koniec trochę pograliśmy. Nie było nawet tak źle, Janek w przerwach gadał trochę ze mną, ale na momenty odwracał się do Wiki. Te chwile wykorzystywała Alicja, która zagadywała na wszelkie możliwe sposoby.
-Może wyskoczymy na jakąś herbatkę?- uśmiechnęła się pod koniec zajęć.
-Wiesz, tak w zasadzie to muszę iść bo mam spotkanie z Panem Romanem.- zaczęłam pospiesznie zakładać kurtkę.
-Panem Romanem?- zmarszczyła brwi w podobny sposób do Justina.
-Mój psycholog.- ściszyłam głos. Pokiwała ze zrozumieniem głową.
-Mam nadzieję, że następnym razem cię gdzieś wyciągnę.- uśmiechnęła się do mnie, odpowiedziałam tym samym tylko, że trochę bardziej nieśmiało i wybiegłam na autobus.
***
-Jak się dziś czujesz, Blanko?- głos mojego terapeuty rozlał się jak miód po całym pokoju. Uwielbiam miód, tak w gwoli ścisłości.
-Bardzo dobrze.- uśmiechnęłam się.
-Dlaczego?- zapytał i zaplótł palce w charakterystyczny dla siebie sposób.
-Byłam dziś na zakupach z Paulą. I na tym kursie.- przewróciłam oczami.
-Poznałaś kogoś?- dopytywał
-Tak, kilka osób. Mamy fajnego nauczyciela i niewielką grupkę, zaledwie dziesięć osób.
-Jak się czujesz wśród tych ludzi?
-W sumie to nie jest źle. Trochę się peszę, ale są bardzo mili. Nie śmieją się z mojej... barwy.
-No widzisz?- uśmiechnął się.
-Są niewidomi.- skwitowałam. Pan Roman parsknął śmiechem.
-Przepraszam cię, na prawdę.
-Nic się nie stało.- odparłam.
-Nie wszyscy są niewidomi, jest pół na pół.- dodałam. Dalej rozmowa toczyła się już swoim spokojnym i bardzo oczyszczającym torem. Opowiedziałam psychologowi o moim wybryku u ojca, niespecjalnie mu się to podobało, ale nie negował mnie, uwielbiam go za to. Spotkanie jak zwykle skończyło się jak dla mnie zbyt szybko i musiałam już wracać do domu. Zmęczona padłam spać gdy tylko skończyłam lekcje z francuskiego. Zbyt intensywny dzień, matko.
***
Jakieś piętnaście minut temu zaczęła się druga lekcja a ja dopiero teraz weszłam do szkoły. Szybko pobiegłam do szafki i zdjęłam moją kurtkę, obok niej mam klasę, więc nie ma problemu.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnien...- przerwałam, gdy zobaczyłam, że to nie moja klasa.
-O kurde, przepraszam!- zająknęłam się i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Cholera jasna, gdzie ja mam lekcje? Weszłam do klasy obok, to też nie ta. Zaczęłam chodzić po losowych salach, trafiłam dopiero za piątym razem (mamy chyba z dwanaście klas w sensie zbiorów osób, więc miałam gdzie szukać) Wlazłam w połowie lekcji, nauczycielka wpisała mi nieobecność, ale kazała mi pisać kartkówkę. Kłóciłabym się, ale na prawdę nie miałam już na to ochoty, więc po prostu dałam wpisać sobie tę szmatę, jedna jedynka nie zaniży mi oceny z całego semestru, który już niebawem się skończy.
-Czemu się spóźniłaś?- zapytała Paula gdy zaczęła się przerwa. Ruszyłyśmy korytarzem by poszukać sobie miejsca przesiedzenie czasu, w którym powinnyśmy odpocząć od siedzenia. Logiczne. Przeciskając się między ludźmi zdołałam dostrzec Kamilę, która siedziała w kącie między szafkami i chowała twarz w dłoniach. Zdziwiona, lekko skinęłam głową i pytająco spojrzałam na Paulę, która też nie wiedziała o co chodzi, ale złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w stronę dziewczyny.
-Moldko, co się stało?- zagadnęła koleżankę i delikatnie tyknęła ją w rękę.
-Co?- podniosła na nas wzrok, jakby ocknęła się z zamyślenia.
-Nic się nie stało.- dodała po chwili ogarnięcia się w sytuacji i posłała nam przyjazny uśmiech, ale zdradziły ją zaczerwienione oczy i nadmiar korektora pod oczami. Moja przyjaciółka już miała coś mówić, ale podeszła do nas Przewodnicząca samorządu.
-Paula, czemu cię nie ma? Mamy zebranie!- szturchnęła ją w ramię i gestem nakazała za sobą iść. Dziewczyna popatrzyła się na mnie przepraszająco i szybko mruknęła mi do ucha
-Pogadaj z nią, nie bój się, nie zje cię.- i pobiegła za Przewodniczącą (szczerze mówiąc, nie pamiętam jak ma na imię, ale nie ważne) Zostałam sam na sam z Kamilą. Przełknęłam nerwowo ślinę i spojrzałam na dziewczynę. Wyglądała na naprawdę smutną, to do niej nie pasuje.
-Ym... Słuchaj, może powiesz mi co się stało, co? Widzę, że jesteś smutna i, że płakałaś. I ten, noo... Naczy ja nie powiem nikomu jeśli mi się zwierzysz, to ten... logiczne, prawda? Naczy, nie chcę ci się narzucać, jeśli nie chcesz o nie mów. Ale możesz mi powiedzieć, na prawdę nie mam komu powtórzyć...- dukałam zdanie po zdaniu co jakiś czas zerkając na dziewczynę, która w pewnym momencie zaczęła się słabo uśmiechać. Śmieje się ze mnie? Nie chcę wyjść na idiotkę, urazić jej uczuć czy coś.
-Nie stresuj się tak.- uśmiechnęła się i pogładziła mnie po dłoni. Przeszedł mnie dreszcz wywołany absurdalnym stresem. Nie lubię, gdy ktoś mnie dotyka.
-Powiesz mi?- popatrzyłam się na dziewczynę spod białej grzywki.
-Zostawiła mnie dziewczyna.- nagle posmutniała jeszcze bardziej, oczy zaszkliły się, ale zniwelowała to kilkoma szybkimi mrugnięciami i krzywym uśmiechem. Zasłoniłam usta rękami i nie wiedziałam co powiedzieć. Kamila zaśmiała się ironicznie widząc moją reakcję, na szczęście przyszedł jej przyjaciel, Mateusz, który mnie uratował.
-Co jest, dziewczyny? Cześć, Blanka.- uśmiechnął się do nas i usiadł obok Kamci. Zaskoczył mnie tym, że wie jak mam na imię. Może i chodzimy do jednej klasy, jednakże nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy jakoś dłużej.
-Coś nie tak?- popatrzył się badawczo na swoją przyjaciółkę, która zrobiła minę "na-serio-jeszcze-pytasz?" a on od razu zrozumiał. Chciałabym mieć takiego przyjaciela, chodzi mi o chłopaka/ Paula jest przy mnie zawsze i kocham ją po przyjacielsku najbardziej na świecie, ale fajnie by było poznać "męskie zdanie" na dany temat.
-Dziewczyny, nie smućcie się.- popatrzył ni to na mnie, ni to na Kamilę. Przecież ja się nie smucę.
-Powiedziałaś Blance?- zwrócił się do dziewczyny. Pokiwała głową.
Zapadło milczenie. Było ciężkie, ale nie nieznośne. Korzystając z okazji postanowiłam zaspokoić moją ciekawość i przyjrzałam się Kamili. Dziewczyna była bardzo zadbana, miała ładny, leciutki makijaż ciemnych, teraz nieco zmęczonych oczu, ładnie wyregulowane, również ciemne brwi i równą cerę. Cienkie, ale kształtne usta delikatnie pomalowała jaśniutką szminką, która pasowała do jej paznokci. Teraz zwróciłam wzrok na Mateusza. Miał włosy opadające na twarz w kolorze ciemnego blondu, takie jak ma Paula. Jego zielone oczy, na które zwracasz uwagę jako pierwsze okalają jasne rzęsy. Ciszę przerwał dzwonek, który rozpoczął kolejną lekcję i zepsuł dobry humor wielu uczniów w tej szkole.
***
-Więc dokąd zaciągniesz mnie najpierw?- roześmiałam się i popatrzyłam na skupioną Paulę. Ona tak bardzo kocha zakupy, że mnie to momentami przeraża. Ma mapę galerii w głowie i zna każdy jeden, nawet najmniejszy zakamarek sklepów z ciuchami i butami. To nie tak, że jest jedną z lasek, które mają większe tipsy niż IQ, po prostu lubi grzebać się w sklepach ze szmatami.
-Boże, zobacz, idealna dla ciebie!- w odpowiedzi zostałam pociągnięta przed wystawę sklepu. Przyjaciółka wskazała jakąś bluzkę palcem.
-Nie.- pokręciłam głową. Raczej noszę rzeczy w kolorze czerni, ewentualnie szarego (nie wliczam w to koszuli) a ta koszulka była biała. Nie lubię białych rzeczy bo kojarzą mi się z zajęciami wychowania fizycznego.
-Oj, zobaczmy chociaż.- Paula pociągnęła mnie za sobą do środka. Po chwili odnalazła szukaną rzecz i razem z wieszakiem przyłożyła ją do mnie.
-Tak samo szpetna jak w witrynie.- skwitowałam, ekspedientka zmierzyła mnie dziwnym wzrokiem, ale jakoś niespecjalnie mnie to obchodzi.
-Nie znasz sięęęę.- jęknęła z dezaprobatą i zaczęła przegrzebywać wieszak opatrzony pokaźnym napisem "SALE"
-Jak ci tam na tych zajęciach, tak w ogóle?- zapytała i przeszła do kolejnej półki. Ja zostałam w miejscu bo wypatrzyłam fajną, ciemnoszarą bluzkę.
-Na tych w MDK'u?- odpowiedziała mi energicznym kiwnięciem głowy.
-Nie wiem, to były tylko jedne zajęcia. Ogólnie wszyscy są sympatyczni, ale trochę zbyt... natarczywi? I wiesz, są niewidomi, więc chcą mnie "zobaczyć" dotykając mojej twarzy. Niespecjalnie mi to pasuje i pewnie wyszłam na nienormalną albo coś...- boję się iść dzisiaj na te cholerne zajęcia. Przecież oni mnie wyśmieją, uciekłam jak ostatnia wariatka. Mam nadzieję, że Ed nic nikomu nie powiedział...
-Nie stlesuj się. Mówisz, że są seldeczni, więc laczej nie będzie żadnych niemiłych sytuacji.- uśmiechnęła się uspokajająco i pokazała mi jakiś sweterek, skinieniem pokazałam jej, by go wzięła.
-To były jedne zajęcia, widziałam ich raz!- fuknęłam. Nienawidzę gdy ona mnie pociesza tak całkiem bez sensu. Temat na chwilę się urwał bo Paula stwierdziła, że mamy dość szmat i, że idziemy do przebieralni. Tam trochę marudziła, że jest gruba chociaż ma super figurę i w sumie ja kupiłam sobie tylko znaleziony przez nią sweterek, a ona wzięła szalik i jakąś kieckę. Zapłaciłyśmy (za hajs ze świąt baluj) i zadowolone ruszyłyśmy dalej.
-A podoba ci się ktoś z tych zajęć?- uśmiechnęła się i zabawnie poruszyła brwiami.
-Widziałam tych ludzi raz!- obruszyłam się.
-Nie próbuj mnie swatać ze wszystkimi na siłę.- dodałam zirytowana.
-Nie chciałabyś mieć się do kogo przytulić?- zrobiła zdziwioną minę.
-Chciałabym. Ale chciałabym najpierw zrozumieć siebie, dopiero potem bawić się w poznawanie innych osób.
-Jesteś tak nie-lomantyczna.- jęknęła z dezaprobatą i skierowała nas do kolejnego sklepu.
***
Wlazłam po schodkach Domu Kultury dzierżąc moją nową zdobycz- starą gitarę Justina. Dał mi ją bo nie jest mu już potrzebna (ma nową) a tą nawet specjalnie nastroił i zmienił struny. Zbliżyłam się do sali na końcu korytarza. Dobra. Już raz to przeżyłam, więc teraz też dam radę. To tylko lekcja muzyki, tak? Tak. Otworzyłam drzwi. Byłam trochę wcześniej, więc nie wszyscy jeszcze przyszli.
-Dzień dobry. Cześć.- przywitałam się i zbladłam, jeśli to możliwe.
-Cześć Blanka, chodź do nas!- nauczyciel uśmiechnął się przyjaźnie i gestem zachęcił bym podeszła. Popatrzyłam na twarze zwróconych ku mnie osób i starałam się przypomnieć sobie jak mają na imię. Od razu poznałam Oliwkę, która tak bardzo mnie ostatnio speszyła. Była tu też Alicja, która poklepała miejsce obok siebie i ciemnowłosego chłopaka. Obok Alicji siedział także jej chłopak, ale nie pamiętam jak ma na imię.
-Cześć. Blanka, tak?- zapytała gdy zajęłam miejsce obok niej.
-Tak. A ty Alicja?- bądź sympatyczna Blanka, bądź sympatyczna. To będzie moja dzisiejsza mantra.
-Janek.- chłopak z ciemnymi okularami odwrócił się w naszą stronę i uśmiechnął się szczerze.
-Masz bardzo delikatną barwę głosu.- dodał po chwili. Umarłam trochę, ale spokojnie, nie mam czym się przejmować. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem czy to dobrze. Posiedziałam chwilę cicho, odpowiadałam tylko na zadawane mi co jakiś czas pytania. W końcu wszyscy się zebrali i Ed zabrał głos.
-Dziś tak oficjalnie zaczniemy drugie półrocze naszej nauki. Do naszej grupki osób dołączył kolejny diamencik, czyli Blanka, dla tych, których nie było z nami przed Świętami.- tu popatrzył na (jak miałam się z czasem zorientować) Harry'ego i Gabrysię. Zaczerpnął powietrza i kontynuował:
-Dziś zaczniemy też przygotowywać się do konkursu, który jest co lato. I nie, Wiktoria, nie zamienię wam par.- zgromił wzrokiem dziewczynę Janka.
-Dlaczego?!- wykrzyknęła zasmucona.
-Bo z Oliwią jesteście dobrze zgrane, z Jankiem będziecie musieli się dotrzeć, nie mamy na to czasu.
-Proszę mi uwierzyć, że z Wiktorią już się zgraliśmy i dotarliśmy.- wtrącił Jasiek, przez kółko przeszedł stłumiony chichot, o dziwo Ed nie zdenerwował się, ale posłał mu pobłażliwy uśmiech.
-Nie obchodzą mnie wasze sprawy łóżkowe, bawcie się dobrze. Chodzi mi o to, byście dobrze wypadli na konkursie. Za to mam do ciebie prośbę, Janku.
-Przyszła koza do woza.- Jasiek szepnął mi to do ucha tak, że usłyszałam tylko ja i zachichotałam.
-Jako, że ty i Gabrysia jesteście niewidomi miałem was ze sobą. Teraz, gdy jest z nami Blanka myślę, że dacie sobie radę we dwoje. Bez obrazy Gabi, ale Janek gra dłużej od ciebie i wiesz...
-Jasne, nie ma problemu- zaśmiała się dziewczyna.
-Myślę, że to będzie dobry plan. Ty dobrze grasz na gitarze, a Blanka jest spokojną i zdystansowaną osobą, więc utrzyma cię w ryzach. Chcesz być z nią w parze? A ty Blanko, chcesz grać z Jankiem?- zaimponował mi tym, że traktował nas na równi ze sobą, nie każdy nauczyciel tak robi. W sumie nie ma między nami aż tak strasznej różnicy wiekowej.
-Jak dla mnie nie ma problemu.- wzruszyłam ramionami. Szczerze powiedziawszy wolałabym, by z początku pomagał mi Ed, ale nie chcę nic wymyślać.Janek popatrzył pytająco na Wiktorię, ta niemal niezauważalnie zmierzyła mnie wzrokiem i z uśmiechem skinęła głową. Ufają sobie, to kochane.
-Jasne, dla mnie też nie ma problemu.- rozpromienił się.
-No więc świetnie! Usiądźcie parami i trochę się rozegrajcie, skoczę do informacji po broszurki bo oczywiście nie wziąłem.- rudowłosy mężczyzna klasnął w dłonie i energicznym krokiem wyszedł z sali. Zrobił się gwar, ale po chwili wszyscy siedzieli parami. Ja z Jankiem, Oliwia z Wiktorią, Niall z Liamem, Ala z Harrym (ciekawe czemu nie jest z Liamem, skoro ten jest jej chłopakiem) a Gabrysia usiadła obok krzesła Ed'a.
-Znasz chwyty?- z zamyślenia wyrwał mnie Jasiek.
-Chyba tak, mój brat gra na gitarze i miałam okazję go obserwować.- uśmiechnęłam się, ale zaraz przypomniało mi się, że on tego nie widzi i nieco się speszyłam.
-No to pokaż mi. Mów dźwięki spróbuj je zagrać.-wykonałam polecenie, poprawił mnie z trzy razy. Cwaniaczek, jak dobrze słyszy. Reszta próby minęła nam na kłóceniu się o piosenki, które zagra każda z par, na koniec trochę pograliśmy. Nie było nawet tak źle, Janek w przerwach gadał trochę ze mną, ale na momenty odwracał się do Wiki. Te chwile wykorzystywała Alicja, która zagadywała na wszelkie możliwe sposoby.
-Może wyskoczymy na jakąś herbatkę?- uśmiechnęła się pod koniec zajęć.
-Wiesz, tak w zasadzie to muszę iść bo mam spotkanie z Panem Romanem.- zaczęłam pospiesznie zakładać kurtkę.
-Panem Romanem?- zmarszczyła brwi w podobny sposób do Justina.
-Mój psycholog.- ściszyłam głos. Pokiwała ze zrozumieniem głową.
-Mam nadzieję, że następnym razem cię gdzieś wyciągnę.- uśmiechnęła się do mnie, odpowiedziałam tym samym tylko, że trochę bardziej nieśmiało i wybiegłam na autobus.
***
-Jak się dziś czujesz, Blanko?- głos mojego terapeuty rozlał się jak miód po całym pokoju. Uwielbiam miód, tak w gwoli ścisłości.
-Bardzo dobrze.- uśmiechnęłam się.
-Dlaczego?- zapytał i zaplótł palce w charakterystyczny dla siebie sposób.
-Byłam dziś na zakupach z Paulą. I na tym kursie.- przewróciłam oczami.
-Poznałaś kogoś?- dopytywał
-Tak, kilka osób. Mamy fajnego nauczyciela i niewielką grupkę, zaledwie dziesięć osób.
-Jak się czujesz wśród tych ludzi?
-W sumie to nie jest źle. Trochę się peszę, ale są bardzo mili. Nie śmieją się z mojej... barwy.
-No widzisz?- uśmiechnął się.
-Są niewidomi.- skwitowałam. Pan Roman parsknął śmiechem.
-Przepraszam cię, na prawdę.
-Nic się nie stało.- odparłam.
-Nie wszyscy są niewidomi, jest pół na pół.- dodałam. Dalej rozmowa toczyła się już swoim spokojnym i bardzo oczyszczającym torem. Opowiedziałam psychologowi o moim wybryku u ojca, niespecjalnie mu się to podobało, ale nie negował mnie, uwielbiam go za to. Spotkanie jak zwykle skończyło się jak dla mnie zbyt szybko i musiałam już wracać do domu. Zmęczona padłam spać gdy tylko skończyłam lekcje z francuskiego. Zbyt intensywny dzień, matko.
♣♣♣
TADA! Patrzcie jak dziś wyszło długo! :D Jak Wam się podoba? 8) Akcja powoli zaczyna się rozwijać, zaczniemy co raz to głębiej wbijać się w osobowości naszych bohaterów :D Kto i dlaczego Wam najbardziej przypadł do gustu? :) Jak rozwiną się nowe znajomości Blanki? I czy to w ogóle nastąpi? Piszcie mi co tam Wam przyjdzie do głowy.
I komentujcie, proszę bo komentarze karmią wenę :D
I komentujcie, proszę bo komentarze karmią wenę :D
Pochwalę się: rozdział ma jakieś 2300 słów :D Trochę mniej, bo liczy się
też ta notka pod rozdziałem, ale jednak to dość dużo! XD
Ps. Wolicie dłuższe rozdziały (takie jak ten, może i więcej) trochę rzadziej, czy krótsze, ale częściej? Ja nie wiem, piszcie jaka forma się wam podoba :>
Ps. Wolicie dłuższe rozdziały (takie jak ten, może i więcej) trochę rzadziej, czy krótsze, ale częściej? Ja nie wiem, piszcie jaka forma się wam podoba :>
I WAŻNE: czy Paula ma nie wymawiać 'r'? Naczy, czy mam to tak zapisywać? Napiszcie mi jak będzie lepiej :>
A teraz zapraszam na:
Cieplutko pozdrawiam,
Miśka
Tak, niech Paula mówi "r" i tak zapisuj, tak będzie łatwiej czytać:)
OdpowiedzUsuńJa osobiście wolę rozdziały dłuższe i rzadziej, na tyle ile dasz rade :)
+Rozdział bardzoo mi się podobał ❤
Niech Paula mówi "r" i zapisuj to ;) Wolę, że by rozdziały były dłuższe i pojawiały się rzadziej ;) A rozdział jest cudowny i czekam na następny <3 Zapraszam do mojego opowiadania -> https://www.wattpad.com/174324400-b%C4%85d%C5%BA-na-zawsze-jdabrowsky-prolog
OdpowiedzUsuńZapisuj "r" w wypowiedziach Pauli, to serio lepiej wygląda, a jak ktoś czyta od początku to wie, że ma wadę wymowy i czytając poprawnie zapisane dialogi, w głowie może mieć, że ona powiedziałaby to inaczej. Rozdziały chyba lepiej jak są dłuższe a rzadziej, ale to jak Tobie pasuje tak pisz. Zastanawiam się czy Blanka bardziej zaprzyjaźni się z Kamilą i Mateuszem, czy może planujesz żeby tylko jej znajomości z kursu się rozwinęły. Życzę weny do pisania :)
OdpowiedzUsuńMiszka kochana ♥ ! Jak Paula ma wadę wymowy to niech ją ma a nie nagle straci no chyba że to taka przemiana ale jak ci się podoba taka charakteryzacja postaci to ją zostaw bo fajne to wymyśliłaś a teraz jak zaczniesz wszystko zmieniać to wyjdzie na to że każda postać jest jednolita perfekcyjna a w życiu przecież tak nie jest nie? ;> znaczy wiesz rób jak ci wena podpowiada pamięta to twój blog a z takiej supi cechy może wyniknąć coś ciekawego w opowiadaniu później serio a jak by się Ci nie chciało tego wszystkiego czytać Misia to prozę bardzo wnioski ---------> rób jak chcesz jeśli ci się podoba taka Paula jaką stworzyłaś to ją zostaw bo nie sądzę żeby ludzie przestali przez to czytać takiego fajnego bloga jak ten . Jnmg taki gupi temat a takie 'rozpisanko'(fajne słowo nie? też go dotychczas nie znałam )xd z mojej strony .seriooo mi się nudziło! Miś odpisz jak tam życie mija dużo u was śniegu ;3?
OdpowiedzUsuńPS Właśnie zauważyłam że wnioski są dłuże od całej treści.Pierwszy i ostatni raz obiecuje xdd
Dziękuję za taki rozwinięty komentarz, to miłe :> Nie chcę zmieniać tego, ze Paula nie wymawia "r" tylko zastanawiam się nad zapisem tego, czy pisać "l" zamiast "r" :>
UsuńA, i tak: mam dużo śniegu, dla mnie niestety ;-; bo zimno
Usuńjak to niestety? śnieg jest super Michasia no co ty ! Dziękuje za odpowiedź ❤
OdpowiedzUsuńJestem za "r" :D Super rozdział
OdpowiedzUsuńNo bijmy brawa za tak długi rozdział 😘
OdpowiedzUsuńMi wcale nie przeszkadza ta wymowa Pauliny =)
Te "opowiadanie"? jest świetne bo to się tak fajnie czyta,ty Miśka piszesz wszystko inaczej od innych dziewczyn one od razu piszą że się główni bochatetowie zakochują,a u Ciebie to trwa wieku ale to tak jak w życiu :*
Wszystkie blogi takie były i są mega
W wracając do śniegu...jest go tak średnio,mam ferie ale nie lubię a wręcz Nie cierpię zimy :(
I pisz misia kochana więcej Ale żadziej
Ps.Przepraszam że tak późno :'(
Wierzę że niebawem ukaże się kolejny rozdział 8) PS Ten jest super <3
OdpowiedzUsuńLoszka co tak długo rozdziału nie ma ? :D
OdpowiedzUsuńHej Michasia! Więc tak... rozdziały? Mi odpowiada i ta, i ta wersja. Co do wymowy Pauliny przyzwyczaiłam się już i wcale mi to nie przeszkadza :) Czy zechciałabyś wejść na mojego bloga i udzielić i paru rad? Jesteś o wiele bardziej doświadczona ode mnie. Będę wdzięczna :)
OdpowiedzUsuńanotherstory-jas.blogspot.com.
P.S. Jak się pewnie domyśliłaś, bez tej kropki po "com", to wina słownika XD
UsuńZapisuj z "l" wypowiedzi Pauliny, świetnie się to czytai sam trochę się z tego śmieję. :') Podrowionka, Janek. (Trochę tu pasuję. XD)
OdpowiedzUsuń