niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 4

-Mamo, ale ja nie chcę jechać do niego na Święta.- wtuliłam się w koszulkę mojej rodzicielki i łkałam jak małe dziecko, mimo że mój telefon dzwoni już drugi raz. Muszę jechać do mojego ojca na święta. Nie chcę,  nie chcę, nie chcę. Nie lubię mojego ojca, sam sobie na to zasłużył zostawiając mamę. To ten typ człowieka, który myśli, że jak da mi nowy telefon, Air Maxy i trzy stówy "kieszonkowego" to będę go kochać i uwielbiać. Otóż nie, nie będę. Ma mnie i Justina w dupie przez praktycznie cały rok, na urodziny wysyła pieprzony breloczek zespołu, który lubiłam cztery lata temu i kopertę z hajsem i jest z siebie bardzo zadowolony.
-No już siostra, daj spokój. Chodź, tata czeka, nie będzie przecież tak źle.- przytulił mnie, tym samym wyciągając z objęć mamy.
-Pa, wesołych Świąt.- zwróciłam się do kobiety kiedy wychodziliśmy i poszłam za bratem, który zabrał mój plecak. Może trochę przesadzam z tym jak przeżywam wyjazd do taty, ale to Wigilia, chcę ja spędzić z najbliższymi, nie z tatą.
-Siostra, noo. Nie będzie przecież tak źle.- Justin pogłaskał mnie po głowie gdy zjeżdżaliśmy windą na dół.
-Wiesz, że nie cierpię naszego ojca.
-Wiem, ale będzie mu przykro.- odparł i podał mi chusteczkę, którą wyciągnął z mojej kieszeni.
-A nam nie jest przykro? Naszej mamie nie jest przykro? Cholera, Justin! Zastanów się!- zdenerwowana machnęłam ręką by wziąć od niego chustkę.
-No już, spokój, wyglądasz jak półtora nieszczęścia, popraw włosy. I zapnij się! Czemu wzięłaś tę cienką kurtkę?- pomiędzy brwiami, które zmarszczył powstała kreska, taka sama jak ma mama. Ogólnie on bardziej wdał się w wygląd mamy, ja (niestety) jestem podobna do taty. No, może poza kolorystyką. Mój brat poza wyglądem odziedziczył po mamie niesamowitą chęć kontrolowania mnie. I poza momentami w których się kłócimy (no dobra, to nie są momenty, cały czas się kłócimy) traktuje mnie niemal protekcjonalnie, jak dziecko. Chyba, że ma wyjątkowo dobry humor, wtedy używa wobec mnie tonu jak do Amandy (którą oczywiście ze sobą zabrał. I ubrał jej idiotyczny sweterek żeby nie było jej zimno. On jest chory psychicznie, serio) Winda dojechała na dół, otworzyła się. Przed nami stał ucieszony ojciec.Justin przywitał się z nim w charakterystyczny, męski sposób.
-Hej tato!- zawołałam bo nadeszła moja kolej. Byłam pewna, że zaczeka na nas przed samochodem.
-Moje dzieci.- przyciągnął nas do siebie i przytulił tak mocno, że nie mam najmniejszych szans na nabranie powietrza.
-Tak się cieszę, że spędzę z wami te Święta.- nie odpowiedzieliśmy bo skupiliśmy się na walce o tlen.
-No już dobra, chodźcie.- wziął od mojego brata plecaki i niemal podskakując poszedł do samochodu.
-Zobacz, jak się cieszy, przestań się fochać- szepnął mój brat, ale zbyłam go gestem.
-Blanko, płakałaś?- zapytał tata patrząc we wsteczne lusterko.
-Nie, to tylko alergia, ścierałam kurz i wiesz.- uśmiechnęłam się uspokajająco, próbuję być miła.  Oczywiście mój tatuś nie pamięta, że nie mam alergii na kurz.
-A jak tam w szkole?- bezradnie próbował podtrzymać dyskusję.
-Jezu, nie wiem jak przeżyję do końca roku szkolnego. -zaśmiał się Justin.
-A u ciebie, córciu?
-Tak jak zawsze.- wzruszyłam ramionami. 
-A jak jest zawsze.- uśmiechnął się znów zerkając w tylne lusterko i zatrzymując się na światłach.
-Jakbyś był zawsze, to byś wiedział.- jego uśmiech zbladł, a ja ostentacyjnie wsadziłam słuchawki w uszy.

***

Mieszkanie mojego ojca jest takie samo jak on: drogie, wysokie, stylowe i sztuczne. Wszystko jest utrzymane w kolorach bieli i czerni na wysoki pomysł, panuje minimalizm, więc jest tu po prostu pusto i "zimno". Pokój, który zajmuję jest większy niż salon i kuchnia w moim mieszkaniu razem wzięte, mam nawet osobną łazienkę i garderobę, która jest bezużyteczna bo stoi pusta, nie mam tu żadnych swoich rzeczy.
Wigilia wyszła strasznie sztuczna, siedzieliśmy we trójkę przy stole zastawionym potrawami z garmażerki. Tata próbował zaczynać jakieś tematy, ale przy pytaniu "Jak się czuje wasza mama?" pozwoliłam sobie odpuścić naszą BARDZO rodzinną wieczerzę i zamknęłam się w swoim pokoju. Zadzwoniłam do Pauli.
-Cześć Duszyczko, jak się czujesz?- odebrała po trzech sygnałach mimo, że jest na Wigilii u swojej babci. Kocham ją za to.
-Cudnie, jak zawsze u mojego tatusia.- prychnęłam z sarkazmem.
-Ale jest aż tak źle?
-Tak. Zapytał o to, jak czuje się mama.
-Przecież się stala, odpuść mu tlochę.- jęknęła w słuchawkę.
-Doskonale wiesz jaki jest!- odparłam rozeźlona, co ona mi w ogóle proponuje?
-Dobla, nie chcę się kłócić. Jak minęła ci lekcja w MDK'u?
-Cudnie, jak wszystko w ostatnich dniach. Przynajmniej mamy fajnego nauczyciela. Ludzie też nie są źli, ale sam fakt tego, że czegoś ode mnie chcą mnie odstręcza.- rzuciłam się na mięciutkie łóżko pełne poduszek. Paula próbowała mnie jakoś pocieszać i wmówić, że się przezywczaję i, że Święta nie będą takie złe, ale już po chwili ktoś ją zawołał i musiała iść. Nie zatrzymywałam jej, ma ważniejsze sprawy na głowie.

***

Siedzę sama od kilku godzin, Justin wołał mnie dwa razy, ale ja nie chciałam iść.  Patrzyłam przez wielkie okno na udekorowane centrum miasta (z dwudziestego któregoś piętra wygląda to prześwietnie) gdy rozległo się pukanie do drzwi. Po chwili do mojego pokoju wszedł tata. Trzymał w rękach prezent, który prawdopodobnie jest wart więcej niż całe moje życie. Podał go mi, popatrzyłam na niego pytająco.
-Otwórz.- skinął głową. Prezent został na prawdę ślicznie opakowany, miał ładną, materiałową wstążkę i biały, delikatnie zdobiony w małe gwiazdki papier. Rozwiązałam wszystko ostrożnie, szkoda niszczyć. zobaczyłam małe pudełeczko z jakimiś perfumami, coś jakby pudełko na wisiorek i coś przewiązanego niezdarnie, widać, że tata pakował to sam. rozerwałam papier i zobaczyłam kilkanaście zdjęć przedziurawionych i związanych razem. Zaczęłam je przeglądać. Na pierwszym ja z tatą, siedzimy na gigantycznym dinozaurze, miałam kilka lat. Kolejne, ja z tatą, pozujemy obok zbudowanego przez nas bałwana. Następne, ja z tatą, stoimy po kostki w wodzie i trzymamy złowione, zawieszone na żyłkach rybki. Kolejne, ja z tatą, stoję przebrana za królewnę, pamiętam, ze było to w trzeciej klasie. Następne, czas cofnął się o siedemnaście lat, tata trzyma mnie maleńką na rękach, wyglądam jakbym dopiero co się urodziła. Były zdjęcia z tego jak byliśmy nad jeziorem, jak jechałam z tatą na karuzeli, jak próbowałam uczyć się żonglować, mój ojciec łapie piłeczki (co by nie mówić, mój tata jest w tym absolutnym mistrzem) Zaczęłam płakać.
-I czemu to wszystko zepsułeś?- zapytałam odkładając zdjęcia na inne pudełeczka.
-Nie zepsułem, nadal może tak być. To ty mnie przekreślasz. Nie wiesz nawet jak się staram...
-Starasz się? Nie mam pretensji o to, że zostawiłeś moją mamę, już mi przeszło! Mam żal o to, że przypominasz sobie o mnie, o Justinie tylko w Święta! Nie wiesz o nas nic, nie wiesz czego słuchamy, czym się interesujemy. Wiesz w której jestem klasie?
-Drugiej.- odparł pewnie, wstałam.
-Ale w "A", "B" czy "C"?- prześwietliłam go wzrokiem, nie odpowiedział.
-No właśnie.- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Bo ze mną nie rozmawiasz! Zbywasz moje pytania półsłówkami!- również wstał.
-A kiedy, poza dniem dzisiejszym, chciałeś ze mną rozmawiać? Kiedy do mnie zadzwoniłeś?- zapytałam płacząc na całego. Znów nie otrzymałam odpowiedzi.
-NIGDY na nic nie masz czasu! NIGDY nic cię nie obchodzi!- krzyknęłam w jego stronę.
-Ależ obchodzi mnie!- również podniósł głos.
-Niby co? Jak się czuje mama? Weź, odpuść!- odwróciłam się do niego tyłem.
-Co tu się dzieje, czemu tak krzyczycie?- do pokoju wpadł Justin.
-Zgadnij!- wrzasnęłam zakrywając twarz dłońmi.
-Czemu wy nigdy nie możecie zachowywać się normalnie?! Wiecznie się tylko kłócicie! Są cholerne Święta, nie możecie odpuścić?!
-Nie!- prychnęłam, zaczęłam się trząść, nie wzięłam tabletek na uspokojenie, super.
-Świetnie!- krzyknął chłopak i trzasnął drzwiami. Tata podszedł do mnie, próbował mnie przytulić, ale odepchnęłam go od siebie i kazałam wyjść z pokoju.

Nazajutrz, zanim ktokolwiek wstał wróciłam do domu pociągiem, zostawiłam tylko karteczkę na blacie żeby się nie zastanawiali co się ze mną stało.

***

Mama nie była zła kiedy wróciłam. Nie powiedziała nic, nie miała pretensji, ale słyszałam, że długo rozmawiała z tatą. Paula nadal nie wróciła od babci, więc Sylwester spędzę całkiem sama, mama idzie do koleżanki a Jason został u taty dłużej, jadą razem na Noworoczne Narty. Mam wolne. Poszłam do sklepu żeby kupić coś do picia (bez procentów) i jakieś chrupki. Stałam właśnie przy kasie z oranżadą i tymi przeklętymi chipsami kiedy w kasie obok zobaczyłam kilka osób z mojej klasy z kimś starszych, kupowali alkohol i alkohol i jeszcze trochę alkoholu.
-Wpadniesz na naszą imprezę?- zagadała mnie jedna z dziewczyn, która mimo, ze zakrywałam się kołnierzykiem mnie rozpoznała.
-Nieee, mam już jakieś plany.- odparłam z uśmiechem. Dziewczyna zmierzyła wzrokiem mnie oraz moje zakupy i pokiwała głową.
-Ok rozumiem. Ale jesteś chora? Wyglądasz tak jakoś mizernie.- w tym momencie odwróciło się dwóch chłopaków, nie z naszej szkoły. Poczułam jak uginają się pode mną nogi, skąd biorą się tak ładni ludzie?
-Trochę źle się czuję, ale to nic.- zaśmiałam się. Chłopcy powiedzieli do siebie coś, czego nie usłyszałam, popatrzyli się na mnie, zaśmiali i odwrócili się znów do kasy.
-No to miłej zabawy, skoro masz plany, na pewno tak będzie.- dziewczyna znów obrzuciła mnie pełnym pogardy wzrokiem
-No jasne!- uśmiechnęłam się i zapłaciłam kasjerce. Oddaliłam się szybko i desperacko spróbowałam poprawić swój beznadziejny stan. Jak to się dzieje, że zawsze kiedy wyglądam beznadziejnie kogoś spotykam, a kiedy jest nawet nawet, takie względne sześć na dziesięć  ulice są opustoszałe? To serio nie fair.

Noc sylwestrową spędziłam zaiste szampańsko, objadłam się chrupek i obejrzałam trzy babskie filmy, które jak są urocze, tak nijak nie mają w sobie prawdy. I zasnęłam o jedenastej, ups. Wprawdzie obudziły mnie fajerwerki, zobaczyłam je, odpisałam Pauli na sms'a z życzeniami, ale po piętnastu minutach znów poszłam spać. No cóż, nie jestem imprezowy typem.




♣♣♣
No więc mamy kolejny rozdział! :D Jak Wam się podoba? mam nadzieję, że nie macie żalu o to, że nie ma dziś Janka? Odbijemy to sobie w kolejnym rozdziale :> Ale komentujcie i piszcie mi co myślicie o kłótni Blanki z tatą i czy relacje rodzeństwa jakoś się zmienią? :> I inne rzeczy, które przyjdą Wam do głowy :> 
Teraz zapraszam na:
Cieplutko pozdrawiam,
Miśka

13 komentarzy:

  1. Dobra myślałam, że się przyzwyczaję, ale jednak nie. Strasznie mnie irytuje wada wymowy Pauli, ciężko moim zdaniem się to czyta i nie pasuję do postaci, odbieram ją jako dziecko, które specjalnie tak mówi. Wiem, że niektórzy ludzie mają wady wymowy i powinno się to tolerować czy tam akceptować, ale co innego jak słyszysz taką osobę, a co innego jak coś takiego czytasz.
    A teraz odpowiadając na pytania pod rozdziałem, mam nadzieję, że Blanka dostrzeże swoją winę w relacji z ojcem, bo owszem to co się stało jest smutne dla niej, ale tata ma też rację, żeby odbudować tę relację potrzeba chęci z obu stron.
    Co do relacji rodzeństwa nie wiem, skoro zadałaś takie pytanie to pewnie tak. Może Justin będzie próbował pogodzić Blankę z ojcem, ale to doprowadziło by zapewne do kolejnych kłótni między nim a siostrą, no nie wiem. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię pisać komentarzy, ale strasznie podoba mi sie twój styl pisania. Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszę komentarz, bo chcę rozdział, ok. ;-;
    /Alicja, bo kto inny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Sylweeeeeester!
    Więcej Janka proszę tak ładnie <3 <3 <3 <3 <3 (to brzmi jak by był w tym rozdziale lel, ale chodzi ogólnie żeby był 8)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Meeega! Czekam na więcej mordko ':)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, więcej Justina , rozdział boski :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <33 jestem ciekawa, kiedy nasza bohaterka będzie miała jakąś "bliższą styczność" z Jankiem :)
    anotherstory-jas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Supi ��
    Czekam na nastepne rozdziały :D

    Ciekawi mnie co Jasiek zmieni w życiu Blanki,bo coś zmieni co nie?XDDDDDDD
    Ciekawe czy będzie miłość hehehehehehehehehhehehehehe 8))

    OdpowiedzUsuń
  9. Te relacje między jej ojcem mogą być "napięte" ale nie za bardzo :-D
    Do problemu mowy Pauliny-to mi to wogule nie przeszkadza ;-)
    Wręcz to będzie z czasem slotkie (^3^)
    Ogolir ten blog o Blance mię zaciekawił XD
    Dziękuję za uwagę i dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  10. badzo fajne Michaszko 8)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem że można się poznać, zakochać (nawet jeżeli jest się w związku, ale nie wiem, czy ślepy może odzyskać wzrok?
    Jak ktoś widzi/nie jest ślepy, i jest głównym bohaterem FanFiction to jego uczucia są takie, pełniejsze.
    Oczywiście nie mam nic do takich ludzi.
    A to jest kolejne FanFiction tej autorki które przeczytałam całe

    OdpowiedzUsuń